Skarpety kompresyjne – dlaczego warto je nosić?

runerSą ubrania obowiązkowe da każdego sportowca. Dla biegacza do takich należą oczywiście odpowiednie buty do biegania (najlepiej te o najlepszych opiniach i ze sprawdzonych źródeł, marek) oraz strój. Jeśli biegacz osiąga już poziom profesjonalisty, może pozwolić sobie na pewne innowacje i dodatki – oczywiście na miarę swoich kosztów.
Jednym z takich produktów są skarpety kompresyjne, ale i ogólnie wszystkie produkty, które noszą miano kompresyjnych. Mogą to być koszulki, spodenki, a nawet opaski na ręce. Czym wyróżnia się taka odzież? Ma dobroczynny wpływ na biegaczy i ich osiągnięcia – tak przynajmniej twierdzą producenci.
Pozwala na szybką regenerację mięśni po wysiłku i podkręca metabolizm – czyli coś, co jest przydatne dla biegacza. Ponadto pozytywnie działa na okolice łydek – poprawia tam krążenie, ale i stabilizuje mięśnie łydek, wiązadła oraz ścięgna. Zatem oddala widmo kontuzji.(fragment pochodzi za zgodą autora ze strony getfitclub.pl)
Wszystko brzmi pięknie, ale gdzie jest haczyk?
Skarpety kompresyjne to nie wydatek na kieszeń każdej osoby – często nawet profesjonalnego biegacza. Jedna skarpeta to koszt 100-200 zł. Jednakże prawdziwy pasjonat jest w stanie wydać taką sumę na tę ubranie, tak samo jak fotograf jest w stanie zaoszczędzić setki złotych, by kupić kolejny obiektyw.
Pewnym błędem biegaczy zachwyconych nowym produktem jest to, że zakładają skarpety kompresyjne zbyt często. Prawda jest taka, że chociaż to tylko część ubrania i może to wydawać się dziwne, ale odzież kompresyjna oddziałuje w jakiś sposób na organizm. Nasze ciało potrzebuje chwili regeneracji, by potem móc znowu w pełni wykorzystać dobroczynną rolę kompresji. Dlatego najlepiej dawkować wykorzystywanie ich i robić to na przykład tylko podczas biegów długodystansowych.
Profesjonalni sportowcy jak i amatorzy na nieco wyższym poziomie zdają się być zadowoleni z takiego produktu jak skarpety kompresyjne. Wszystko zależy od tego, jaka jest jakość danej skarpety i gdzie będzie stosowana. Inaczej jest przecież w przypadku biegów długodystansowych, a inaczej przy interwałach.